Bonobo… wielu osobom nie trzeba tego Pana przedstawiać, a tym którym jednak przedstawiać trzeba w skrócie zacytuję wszechwiedzącą Wikipedię: „Bonobo właśc. Simon Green – angielski producent, kompozytor, muzyk i DJ.”
W ramach Before Tauron Nowa Muzyka, miałam szczęście być wczoraj na jego koncercie w katowickiej Galerii Szyb Wilson. Ciężko jest napisać relację z koncertu bo jak ubrać w słowa 2 godziny emocjonalnego orgazmu? Jak opisać dźwięk, który wdziera się w uszy, dociera do mózgu a stamtąd do każdej komórki ciała napełniając ją mega pozytywną energią? Pewnie niektórzy potrafią…
Moje wrażenia muzyczne to po prostu 200 % normy jednak jeśli chodzi o organizację to jest się do czego przyczepić.
Lekkie zamieszanie zaczęło się już na kilka tygodni przed koncertem kiedy to zostało zmienione miejsce z Kina Kapitol na Szyb Wilsona. Jednak to nie stanowiło jakiegoś wyjątkowego problemu. Gorzej było w samym dniu koncertu.
Według biletów i informacji krążących w Internecie koncert miał się zacząć o godzinie 19.30. O 19.33 przy bramie do Galerii Wilsona powitała nas grupa ochroniarzy z informacją, że wejście o godzinie 20. O godzinie 20.00 ta sama grupa z nowiną że wejście o 20.30 a o 20.30 że wejście o 21.00. Nikt z organizatorów nie wziął pod uwagę, że Galeria znajduje się na niezłym odludziu i jeśli nie masz auta, w którym możesz sobie pokoczować to stoisz 1,5 h na dworze przy temperaturze parę kresek powyżej zera.
W końcu o godzinie 21.00 Panowie ochroniarze zaskoczyli nas sensacyjną wręcz wiadomością, że jednak możemy wejść na teren galerii. Pierwsze wrażenie po wejściu było bardzo pozytywne ale w sumie po sterczeniu 1,5 godziny pod bramą, jakikolwiek budynek gdzie jest ciepło i dają piwo wydawałby się fantastyczny. Potem poszło już z górki, w końcu na gwiazdę wieczoru czekaliśmy już tylko 3 godziny ale teraz już w luksusowych warunkach.
Cała impreza była rozmieszczona w dwóch salach. Pierwsza to tak zwana ‘strefa chilloutowa’ ze stolikami, ławeczkami i punktami gastronomicznymi. Druga to już typowo sala koncertowa czyli scena, światła i dużo miejsca dla publiczności. Supporty w ogóle nie zrobiły na mnie wrażenia, pamiętam tylko, że grały zdecydowanie za długo. Jednak kiedy około północy Bonobo pojawił się na scenie już z pierwszym dźwiękiem zapomniałam o wszystkich niedogodnościach ostatnich kilku godzin. I tak przez dwie kolejne godziny zapominałam o zmęczeniu, a delektowałam się muzyką. Szczerze mówiąc dopiero gdy około godziny 2 w nocy, kiedy Simon zakończył swojego seta, zapadła cisza i razem z tłumem udałam się do wyjścia dotarło do mnie jak jestem wykończona. Z tego co dało się zauważyć, wielu ludzi skapitulowało już wcześniej i opuściło Szyb Wilsona w trakcie trwania koncertu. Wydaje mi się jednak, że większy wpływ na ten przesiew wśród publiczności miało zmęczenie niż to co zaserwował nam Bonobo.
Do sierpniowego festiwalu Tauron Nowa Muzyka pozostało trochę czasu. Mam nadzieję, że organizatorzy dobrze go wykorzystają na dopracowanie szczegółów i sytuacja z Before'a się nie powtórzy.
I zdjęć kilka...
(sorry za jakoś fotek ale robione zwykłą cyfrówką więc szału nie ma ;)