I zawędrowaliśmy...
W strony Jakuba Wędrowycza, pod władanie Zimnej Perły...
Lubelskie znaczy się...
Długi był to weekend... W naszym wykonaniu grzeczny był to weekend... Dla mnie jak zwykle fantastyczny... Kształcący bym rzekła nawet... Odchamiający :)... No dobra... leniwcowy trochę też...
Nowych wrażeń wiele...
Dobry duszek domu - przynajmniej przez chwil kilka takim był...
Ściana... nie taka zwykła... też nie ściana płaczu... ale.. ale... gorąca ściana :)
Orientalnie-azjatycko było też ...
Muzealne odchamianie... strzygi, południce i wiedźmy inne przebrzydłe... Wiecie, że południce mogą załaskotać na śmierć? i mają zęby żelazne? (a nie mówiłam że kształcąco? ;) ...
I zdjęcie wykradzione choć miało być płacone...
I labirynt...
I otwieracz perłowo-magnesowy z wielkim poświęceniem zdobyty...
Hipsterowo :P
I wrócimy tam jeszcze mam nadzieję :)
enjoy
Muzeum na Zamku w Lublinie